Aktualnie sen z powiek spędza mi kwestia zakupu materaca. Że przeprowadzka zbliża się już wielkimi krokami, nabycie czegoś, na czym można by spać, wydaje się uzasadnione, a nawet wskazane. Poszukiwania jednak rozpoczęły się fatalnie. W niedzielne południe zaliczyłam jeden sklep. I się załamałam. Cenami oczywiście. Niby już od stu osób słyszałam, że a) materace do tanich nie należą i najczęściej cena łóżka jest niższa od ceny materaca, b) nie warto na tym oszczędzać. ALE BEZ PRZESADY. Muszę zweryfikować swój remontowo-urządzeniowy kosztorys, bo zdaje się że sprzedawców materacy nie przechytrzę. Jutro ruszam na kolejne poszukiwania. Dziś to zakończyło się wybuchem płaczu i morzem łez. Bo na czymś w nowym "M" spać muszę. A na razie wygląda na to, że będzie to goła podłoga.
O kuchni nawet nie wspominam. Gotowe są dwa projekty. I wycena. Obłędna. Jeszcze trochę, a przyjdzie mi wybierać - albo łóżko i materac, albo kuchnia.
PS Wiadomo że łóżko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz