To nigdy nie może być tak, że człowiek ma jakiś piękny plan i ten plan udaje się zrealizować. Ale za to może być tak, że panowie robotnicy już dopinają wszystko na ostatni guzik, czyli na przykład przybijają listwy podłogowe, a po południu przyłazi sąsiadka z dołu i mówi, że człowiek ją zalewa. Jak? Skąd? Przecież moja łazienka jest nad korytarzem!
Ano spod tych listew w pokoju właśnie. Gwoździe do przybijania listew były stalowe. A rurki od kaloryferów ukryte w ścianie jakieś tam inne. Dziurka wielkości główki od szpilki wystarczyła, aby sąsiadkę zalać.
Atrakcje dodatkowe - kucie ścian, spawanie rury, gipsowanie, szpachlowanie, ponowne malowanie, listew znów zakładanie.
Przeprowadzę się chyba w święta. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz