środa, 12 listopada 2014

Usprawiedliwienie

Nie pisałam długo i umknął mi październik na blogu, z bardzo prostej przyczyny – byłam zajęta. Więc usprawiedliwiam się wyliczanką spraw, które tak bardzo mnie zajmowały.
1. Wycieranie podłogi. 90 proc. powierzchni mojej dziupli pokrywają lite dębowe deski. Gdybym miała stworzyć tabelę i wypisać w niej wady i zalety drewnianej podłogi, to po stronie zalet napisałabym „ładnie wygląda”, a po stronie wad – mogłoby mi zabraknąć rubryk. Bo wad podłoga ma wiele. Już pominę milczeniem kwestię konserwacji, bo to są akurat oczywiste konsekwencje mego widzimisię. Większy problem sprawia fakt, że muszę cały czas UWAŻAĆ - a to żeby nawet jednego ziarnka piachu tu nie było, a to żeby czegoś nie rozlać, a to żeby prędko wytrzeć jak się rozleje. No i się rozlało. Wielka miska napełniona wodą. Chwilę wcześniej w tej misce wyrabiałam ciasto na chleb bezglutenowy. Ciasto to koszmarnie się klei, więc po wyrabianiu, namoczyć miskę trzeba. I dobrze byłoby odstawić w bezpieczne miejsce. A nie na brzegu zapełnionego naczyniami zlewu... Luz. 
2. Praniem chusteczek higienicznych. W mojej zawrotnej karierze pani domu, wyprałam już miliony chusteczek higienicznych - za każdym razem orientując się tuż po fakcie i klnąc przy tym siarczyście. Bo wyprana chusteczka = całe pranie upstrzone mikroskopijnymi mokrymi strzępkami chustki = podłoga w łazience również upstrzona = droga z łazienki do pokoju, w którym suszę pranie (jakimś sposobem) również = mimo odkurzania, wytrzepywania prania i rolkowania go rolkami z h&m - życiowa przestrzeń przez wiele tygodni nadal wygląda jak po śnieżycy. Podejrzewam, że ktoś mi te chustki celowo do pralki przed praniem wkłada.
W październiku wyprałam chusteczki higieniczne dwa razy. Luz. 
3. Jedzeniem antybiotyków. Już mogę śmiało powiedzieć, że to moje nowe hobby - wszak antybiotyki powszechnie uchodzą za zdrowe suplementy diety i łykać je można jak miętówki przed randką. Obecnie jestem przy trzecim opakowaniu. Dawka końska, więc hobby się rozwija. Podobnie jak moje takie tam lekkie choroby zatok, dróg oddechowych i niekończące się od tygodni stany podgorączkowe. Więc może nic dziwnego, że piorę chustki do nosa. Tyle ich po prostu mam.