sobota, 19 stycznia 2013

Myliłam się

No dobra. Chleb jednak się udał. Może na koniec trochę za bardzo się przyjarał z wierzchu i tym samym nabył taką właściwość, że gdyby nim rzucić przez okno, to można by przypadkiem kogoś zabić, ale poza tym - okazało się, że jest też zdatny do jedzenia. Skórka była idealna, chrupiąca. A środek miękki i pachnący. Do tego masło i świeża pasta z tuńczyka z jajkiem i cebulką.
Piszę o chlebie już w czasie przeszłym. Przetrwał raptem kwadrans. Został już pochłonięty.
Luz. Jednak się nie zniechęciłam do pieczenia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz