Mogłabym opisywać rozmaite perypetie i absurdy związane z remontem nowego M, ale po pierwsze - chyba każdy to przerabiał (hasło przewodnie remontowych przygód brzmi: "Co fachowiec, to mądrzejszy"), a po drugie - jeśli trzymać się zasady zbilansowanego nastroju na dwóch zaprzyjaźnionych blogach, mając na skali pesymizm i narzekanie oraz (umiarkowany i czasem naiwny) optymizm i pozytywne (szaleńczo...) myślenie, to o remoncie lepiej jest poczytać sobie na blogu Oli. Ja już oszczędzę męczarni... Nie powiem, że Oli przeżycia pokrywają się z moimi, ale klimat ten sam. Może jak się ogarnę, to zdobędę się na jakieś generalne podsumowanie tej przygody.
Olu! Powodzenia!
:) na wzajem! Ty masz jaja i się umiesz targować, ja nie za bardzo, ale trafiłam na dobrego fachowca, więc mam nadzieję ogarnąć się w temaciei wydatkach przede wszystkim. znowu chciałam do Cię dzwonić dzisiaj z pytaniem co z ta podłogą? bo ja juz po swojej mogę chodzić, choć pan remontowy był zły, ale sie uparłam i mam karo :))). o.
OdpowiedzUsuń