Kto mnie zna, ten wie, jaki jest mój stosunek do dentystów i jakie mam w tej materii doświadczenia. Głównie uciekinierskie. Ale cóż. Jak już się człowiek dorobił własnego mieszkania, to nie może być tak, że z dziurami w zębach chodzi. Słowem: zmądrzałam. Dziś odwiedziłam panią dentystkę. Dostałam prawdopodobnie maksymalną możliwą dawkę znieczulenia, bo nie bolało mnie nic a nic. Pani powiedziała krótko, że teraz to już się mam zmobilizować. Po czym umówiła mnie na pięć kolejnych wizyt. LUZ.
PS Remont do przodu. Poza tym - popadam w lekki konflikt z nowymi sąsiadami, których w większości na oczy nie widziałam, co im nie przeszkadza w donoszeniu na mnie i straszeniu mnie strażą miejską. LUZ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz