Stała sobie na balkonie. Nie wiem nawet ile. Bo zostało to przede mną zatajone. Przez całe popołudnie słyszałam "Idź na balkon". Myślałam, że to kolejny jakiś wkręt, taki żart. Że pójdę i zostanę zamknięta i będę tak stała na tym mrozie w skarpetkach. A to chodziło o choinkę. Ale teraz tortura dodatkowa polega na tym, że ta choinka tam stoi - żywa, zielona, pewnie pachnąca. A ja nie mogę jej ubrać. BO NIE. "Bo ubiera się choinki dzień przed świętami". Przecież to jest bez sensu! Po co czekać? Przecież takie gołe drzewko związane sznurkami, stojące na balkonie, tylko niepotrzebnie się marnuje, bo mogłoby już spełniać swoją rolę. Wrrr!
Jutro się tym może zajmę. Powiedzmy, że dziś to już zbyt późna na dekorowanie choinki pora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz