poniedziałek, 29 lipca 2013

Jezioro

Po weekendowej szybkiej wyprawie nad jezioro, stwierdzam jednoznacznie, iż pojechałam na wypoczynek skrajnie źle przygotowana. Moje pobieżne obserwacje (bo na wnikliwe zabrakło mi już sił) pozwalają mi stwierdzić, że nad wodę należy jechać wyposażonym w: a) grilla, b) trzy kilo kiełbas, c) skrzynkę piwa - najlepiej z popularnego browaru, d) ryczące dziecko, e) dmuchany materac tudzież ponton, f) zły, awanturniczy nastrój, g) wózek z hipermarketu (jak na zdjęciu), h) akumulator samochodowy (na zdjęciu), i) wyjącego boomboxa (na zdjęciu), j) "12 groszy" Kazika (też na zdjęciu - należy to sobie już wyobrazić). Przy okazji dodać warto, że wspomniany wyżej grill obowiązkowo musi emitować odpowiednią ilość dymu, żeby pokrył on wszystkich plażowiczów rozkoszną zasłoną, jak również żeby unosił się w promieniu kilometra nad jeziorem - aby letnicy z innych plaż to widzieli i czuli.
A ja głupia pojechałam tylko z ręcznikiem i butelką mineralnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz