Urlop sprzyja odwiedzinom dawno niewidzianych koleżanek. Z Mamą Szymona ostatnio widziałam się w listopadzie. I chociaż jesteśmy w stałym i regularnym kontakcie telefonicznym, przegapiłam naocznie moment, kiedy została również Mamą Natalki. Okazja więc była co najmniej podwójna żeby odwiedzić. Bo o nadrabianiu plotkarskich zaległości nie wspomnę. Chociaż z drugiej strony - takie to czasy, że plotek miałyśmy do przekazania sobie jak na lekarstwo. Luz.
Okazuje się, że bycie jednocześnie Mamą Szymona i Mamą Natalki to zajęcie polegające głównie na sprawnej logistyce i negocjacjach. Mama Szymona i Natalki już wczoraj mi zapowiedziała, że najlepiej to by było jakbym do niej przyjechała o godz. 10, bo wtedy ona spokojnie uśpi jedno dziecko, a ja tymczasem popilnuję drugiego. Instrukcje przy tym dostałam następujące. 1. (rano sms) "Jak masz zamiar nosić małą, to weź sobie koszulkę na zmianę", 2. "Możesz ją tak tutaj bujać, a jakby zaczęła płakać, to włącz suszarkę do włosów, 3. (niewypowiedziane na głos, ale w domyśle) "Jak będę usypiać Szymona, to najlepiej nie zawracaj mi w tym czasie głowy, jak mała będzie ryczeć, to radź sobie sama, a jakby cię bolały ręce od noszenia, to trudno, sama chciałaś" ;) to znaczy niby miałam taką opcję, żeby położyć małą do fotelika, ale wiadomo, że na rękach dziecko najlepiej uspokoić.
Luz.
Patent z suszarką do włosów Mama Sz. i N. zaczerpnęłam z forów internetowych. Raz wypróbowała, jak się okazało, że działa, to stosuje już wiernie. MAŁO TEGO. Wybierałyśmy się na spacer i kazała mi (uwaga!) nagrać suszarkę na dyktafon w komórce, bo w swojej miała słabą baterię. Na spacerze suszarka puszczana z komórki TEŻ DZIAŁA.
Szymon, który wygląda jak aniołek i czasem również się tak zachowuje, postanowił skupić całą swoją uwagę na nowym prezencie od ciotki - czyli na mydlanych bańkach...O swojej rodzonej siostrze mówi "Cinka" (co w wolnym tłumaczeniu oznacza "dziewczynka"). A poza tym jest absolutnym fanem aut i zapinania (i odpinania) w nich pasów bezpieczeństwa. Do znudzenia.