czwartek, 22 maja 2014

Nie mam czasu na pisanie

No dobra. Pobiłam już rekord świata w niepisaniu, więc dla odmiany mogę spróbować pobić rekord w przynudzaniu o tym, dlaczego nie mam czasu pisać. A powody są trzy. 
1. Jestem na diecie bezglutenowej. I tu szczegółowe opowieści tylko dla chętnych, bo od tego to naprawdę to można zasnąć. Dieta przymusowa - nie był to bynajmniej mój pomysł, tylko lekarza. Odstawiłam to, co do tej pory w jakiś tam sposób było bazą mojego żywienia. Więc teraz - żeby to zastąpić - spędzam w kuchni trzy razy więcej czasu, a pieniędzy w spożywczakach, w szczególności w warzywniakach, wydaję cztery razy więcej niż dotąd. Normalnie napisałabym, że luz (chociaż w pewnym sensie luz jest, ale o podejmowaniu takich wątków specjalizuje się raczej Olcia, więc konkurencji jej robić nie będę), ale to nie jest luz, tylko nieustanne planowanie, co zjem trzy posiłki do przodu. 
2. Uczę się niemieckiego. Minęły już czasy, kiedy wraz z licealnymi koleżankami i kolegami pielęgnowaliśmy w sobie mit, że niemieckiego nauczyć się nie da, bo jest to język dla cyborgów. Jak człowiek chce, to może. Może. A może taka mądra jestem, bo miałam dopiero dwie lekcje. Edukuję się w języku sąsiadów zachodnich dwa razy w tygodniu, co powoduje, że dwa popołudnia mam z życia całkiem wyjęte. Luz. 
3. Zostałam wolontariuszem. Dość spontanicznie i do tej pory w sumie chyba jeszcze nie zdaję sobie sprawy z tego, ile pracy mnie czeka. Bo powiedziałam już A, więc nie ma wyjścia - trzeba brnąć i mówić i B, i C. Weszłam w Szlachetną Paczkę. Kto słyszał, ten wie. Kto nie słyszał - doedukuje się w internecie. Na blogu nikogo agitować - póki co - nie zamierzam, ale apeluję o wspieranie mnie. Luz.

1 komentarz: