sobota, 18 stycznia 2014

E-moc

W kręgach - że tak powiem - bardziej domowych jestem uznawana zdecydowanie za komputerową fajtłapę. Do tej pory, jak ktoś do mnie mówi o "bekapie", to owszem - kojarzę, że to po angielsku, ale  myślę, że jest to jeden z tych idiomów, których na lekcjach języka obcego w liceum nie poznałam, a z lekcjami informatyki mi się nawet nie kojarzy. 
Dopiero od kilku miesięcy umiem korzystać z dobrodziejstw programu antywirusowego (wcześniej mój laptop był tak zasyfiony, że nikt nie chciał ode mnie pożyczać pendrive'ów). Ba! Zgłębiam już nawet podstawy tzw. piractwa, bo zdarzyło mi się parę razy, że ściągnęłam sobie jakiś film. Ale te wszystkie elementy nie składają się absolutnie na poprawę mojego informatycznego wizerunku w najbliższym otoczeniu. 
Co innego w pracy i wśród tzw. dalszych znajomych! Bo tu jestem absolutnie cyberekspertem. 
Koleżanka z pracy, co kupiła sobie jakiś czas temu tablet, z każdym problemem przybiega do mnie. I oczy z niedowierzaniem przeciera, kiedy jej mówię o programach, które sobie powinna poinstalować i z nich korzystać (!). Ostatnio przyszła do mnie z taką zagwostką, że jak usuwa maile ze skrzynki na tablecie, to potem nadal te maile tkwią na skrzynce w komputerze. Pyk-pyk-pyk - naprawiłam. 
Ale mistrzem antytalentu okazał się konkubent Smazi - nota bene - doktor nauk (humanistycznych...). Po dwóch latach od momentu jak operator sieci komórkowej podarował mu nowy smartfon, doktorek go rozpakował i włączył. Domyślał się pewnie, że takie urządzenie potencjalnie może służyć do czegoś więcej niż tylko wykonywanie połączeń telefonicznych, ale już nie bardzo wiedział do czego. Obiecałam mu, że mu to kiedyś objaśnię, bo smarfon to żadna filozofia. Ale późnym wieczorem dostaję od niego taki sms: "Przepraszam że tak późno piszę. Ale zacząłem się bawić tym telefonem i zalogowałem się na fejsa i teraz nie umiem z tego wyjść. A działam na domowym wifi. Nie ma tu wyloguj? Czy teraz za to płacę?? Mogę tak zostawić czy wyłączyć wifi?". 
Dobrze, że już spałam, jak sms przyszedł. Bo do rana bym pewnie już nie usnęła próbując odpowiedzieć na te pytania. 

1 komentarz: