poniedziałek, 12 sierpnia 2013

OK-ap

Czujność moja uśpiona spowolnionym, acz systematycznym urządzaniem "m", została całkowicie zabita przy akcji "mam-zaoszczędzone-parę-groszy,na-co-by-je-wydać,a-może-na-kuchenny-okap". Zadanie proste. Sklep internetowy. Tam są różne niepotrzebne filtry typu firma, ile metrów sześciennych na godzinę okap ma pochłaniać, jakie ma mieć decybele, ile szerokości, a ile wysokości, a ile głębokości i czy podszafkowy, czy też może teleskopowy, czy ewentualnie kominowy. Bzdura, bzdura, bzdura. Od razu przeszłam do kategorii "kolor" (toż przy zakupie auta też się tym kierowałam i dobrze na tym wyszłam), odhaczyłam "biały" i wio! - do wirtualnej kasy. Okap dotarł po dwóch dniach. Biały? Biały! Luz. Tylko okazało się, że jednak okapy kuchenne mają różne rozmiary i wybrałam nie ten. Całkiem bez sensu, bo uważam, że tego typu sprzęty powinny być raczej uniwersalne. Nikt przecież na przykład kupując żelazko nie sprawdza, ile będzie ono miało centymetrów długości.
Okap już kurierem leci z powrotem do internetowego sklepu... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz